Hipokryzja... Czym jest w dzisiejszym świecie? Jak się
przejawia w dobie wszechobecnej demokracji mającej nieograniczone bez mała
możliwości? Czy współcześni ludzie w dalszym ciągu wzorem pani Dulskiej własne
brudy piorą we własnym domu, czy może też korzystają z pralni na portalach
społecznościowych, by pokazać bynajmniej nie czyste a brudne części własnej
garderoby...
Zaryzykuję twierdzenie, że każdy zna znaczenia tego trudnego,
ale nieczęsto używanego słowa. Jeśli już jest wymawiane, to w 99,9 procentach
odnosi się do drugiej osoby, a nie do nas samych. Hipokrytą zawsze jesteś ty,
on, na pewno nie ja. Zresztą, nawet jeżeli już zostaniesz trafiony tym słowem,
to trochę tak, jakby ktoś podarował ci egzotyczny kwiat czy owoc, kiedy nie do
końca wiadomo, czy się obrażać, czy może lepiej sprawę przemilczeć. Być może
właśnie z tego wynika zjawisko ignorowania hipokryzji, tolerowania jej.
Wszyscy we współczesnym społeczeństwie jesteśmy hipokrytami,
udającymi, że w pewnych kręgach obłuda nie istnieje. Piękny polski odpowiednik tego
pojęcia charakteryzuje nas jako dwulicowych - innych w pracy czy na uczelni,
innych w gronie koleżanek i kolegów. Doskonale uwidoczniono ten mechanizm przy
publikacji " polskich taśm prawdy " z restauracji p. Sowy. Politycy,
eleganccy, wykształceni i elokwentni panowie, reprezentanci narodu posługują
się w prywatnych sytuacjach żargonem ulicznego łachudry. Nie wspomnę już o
prowadzeniu przez nich samochodu w stanie nietrzeźwości, fałszowaniu
dokumentów, wykorzystywaniu luk w prawie i frywolnych zabawach na wczasach. Nie
wspomnę też o paktach o wzajemnej pomocy militarnej w czasach minionych i w
czasach współczesnych. Dlaczego świat
się nie oburza, patrząc chociażby na to, co robi Putin z Ukrainą? Gdzie jest ta
wszechpotężna zjednoczona Unia? Putin jak każdy rozsądny człowiek wie, co się w
życiu liczy i jak się rozumny człowiek zachowa. Co ciekawsze my się też
oburzamy tak po cichu, delikatnie i dyskretnie, żeby przypadkiem nie powiedzieć
za dużo lub nie w porę. Siedzimy przed telewizorem, oglądamy migawkę o
umierających dzieciach w Afryce, oglądamy egzekucję 21 Koptów. I co? I nic.
Brak reakcji. Ewentualnie możemy sie pooburzać w telewizji śniadaniowej,
podywagować o podłej naturze świata na klatce schodowej, ale czy to nas
naprawdę dotknęło (tylko tak szczerze, bez hipokryzji)?
Jeszcze 10 lat temu gdybyśmy o takim zdarzeniu usłyszeli w
wiadomościach, bylibyśmy zszokowaniu, oburzeni, chcielibyśmy sądu i wymierzenia
kary, tak zwanej sprawiedliwości. Teraz już się przyzwyczailiśmy, już prawie
nic nami nie wstrząsa. Oglądamy tyle śmierci, przemocy i wojny, że myślimy o
sobie jak o herosach. Czy nie jesteśmy zdziwieni, że żołnierze wracający z
jakiejś prawdziwej wojny mają zespół stresu pourazowego, że nie mogą wrócić do
tzw. normalnego życia? Nasza hipokryzja polega na dzieleniu świata na ten dla
nas i ten dla innych. Wzdychamy, że dzieją się takie lub inne nieszczęścia, ale
niech no one tylko dotkną nas lub kogoś z naszych bliskich. Od razu zmienia się
optyka naszego widzenia sprawiedliwości. Przykłady można mnożyć w
nieskończoność.
Chociażby powszechnie znany Kamil Durczok, osoba, której nie
trzeba nikomu przedstawiać. Codziennie mówi do nas ze szklanego ekranu,
informuje nas o tym, co strasznego dzisiaj stało się na świecie, prowadzi mądre
dysputy ze swoimi gośćmi w różnych programach, udziela się w akcjach
charytatywnych, pomaga i wspiera słabszych, daje przykład jak być silnym i
wygrać z rakiem, autorytet i mentor dla wielu studentów dziennikarstwa i
pokrewnych dziedzin, człowiek można by powiedzieć nieskazitelny. Tutaj
dostrzegamy potrzebę istnienia takiego oto powiedzenia: „Dwa razy pomyśl, zanim
coś powiesz”. Moim zdaniem musiał komuś bardzo podpaść, że wyszły na jaw fakty,
które są już ogólnodostępne w tabloidowych portalach (m.in. Pudelek).
Przedstawiane tam sytuacje nie są świeże czy gorące, ktoś je odkopał,
przypomniał i nagłośnił. To, że każdy ma coś za uszami, jest powszechnie znanym
zjawiskiem, zależy jednak co się za nimi ma. A rośnie to wraz z władzą, im
wyższe stanowisko, im więcej podwładnych, słuchaczy czy wiernych, tym większa
hipokryzja i grzechy popełniane.
Najciekawsze jednak dla mnie jest nieoburzanie się
społeczności z taką siłą jak dawniej. Kiedyś dawno, dawno temu takie jednostki
byłyby inaczej potraktowane. Stos, uformowanie grupy walczącej przeciwko, jakaś
inicjatywa mająca na celu wyrównanie rachunków. A dzisiaj co, każdy przeczyta
albo posłucha o doniesieniach i pokręci głową z lekką dezaprobatą. Najlepiej
jednak naszą znieczulicę i ignorancję
pokazują komentarze na Pudelku pod artykułem o Durczoku: „nigdy tego goscia nie lubilam bo byl dla mnie
bucem ale teraz widze ze to nienormalny facet!!!!”, „Jeśli
to prawda, to niezłe jaja.”, „hahha no to pięknie
:P”; i dużo, dużo
podobnych. Nikt nie dziwi się, że jest podejrzenie zażywania narkotyków,
prostytucja, zoofilia. Cała sprawa toczy się wokół tego, że wszystko wyszło to
na jaw.
Przedstawiłam przykłady wstrząsającej hipokryzji, która
jeszcze może jakąś częścią społeczeństwa wstrząsie, lecz nie oszukujmy się
obłuda codziennie występuje w naszym życiu. I nie kto inny jak my sami jesteśmy
jej wykonawcami. Dwulicowość jest fundamentem życia ludzi w społeczności. Nie
da się wszystkim mówić prawdy, nie da się być szczerym ze wszystkimi, nawet ze
samym sobą. Co najważniejsze w manipulowaniu i chachmęceniu, to rozmach z jakim
to robimy. Nasze codzienne małe hipokryzje, takie jak: pouczanie dziecka o
myciu zębów, niepaleniu papierosów czy piciu alkoholu wypowiadane z l&m i
tyskim w ręku, robią tylko krzywdę nam samym. Rozmach, zasięg i przedstawiciel
obłudy mają kolosalne znaczenie, bo co innego kiedy jedna dziewczyna powie
drugiej, że „Wcaaalee nie wyglądasz w tej sukience źle, wydaje ci się”, a co
innego kiedy cała społeczność nie zauważa, że ktoś obok potrzebuje pomocy.
Tutaj link do artykułu:
http://wyborcza.pl/1,75477,17409498,Bezdomna_pianistka_26_lat_mieszkala_w_aucie__Londynczycy.html#TRNajCzytSST
o kobiecie, która umarła w otoczeniu dobrych sąsiadów, w cywilizowanym
kraju prawa, opieki społecznej, medycznej i wszelkiej innej. „Nie chciała
przyjąć nawet szklanki herbaty”... - mówili. Oczywiście to zdanie zostało wyróżnione w
teksie. Należało podkreślić fakt, jakim jest dobra wola szarego, zwykłego
człowieka, przecież mógł nie proponować, a jednak zdobył się na gest
miłosierdzia, czyli zachował się trochę jak osiedlowy samarytanin. Dla mnie
zachowanie ludzi przedstawione w tym teksie to obłuda, fikcyjność niesionej
pomocy i udawanie dobrych po fakcie, fakcie śmierci kobiety, która może była
chora psychicznie, może kierowały nią inne względy emocjonalne, takie jak duma
i chęć niezależności, a może po prostu
była "stara i głupia", ale nie przestawała pomimo tych wszystkich
"podłości" być człowiekiem. Wszystko to powinno zostać wzięte pod
uwagę, a kobieta dostać środki potrzebne jej do życia. „Ona nie chciała” taki
jest wydźwięk tego tekstu. Wcześniej jednak było napisane, że kobieta „Twierdziła, że jej eksmisja była bezzasadna i na
znak protestu zdecydowała się zamieszkać w niebieskim fordzie.”. Ja też w dzieciństwie twierdziłam,
że nie założę rajstop, choć jest -10 stopni, bo jest mi w nich ciasno. Podwójna
moralność wyczuwalna z 1000 km. Kiedy był czas pomóc kobiecie, to nikt nie
znalazł sposobu, czasu i pomysłu, ale kiedy wszystko nagłośniła telewizja,
kiedy powstał szum medialny, to „Mieszkańcy
na własną rękę postanowili sfinansować jej pogrzeb.” To jest właśnie przykład
hipokryzji, jakaś grupa ludzi, bez żadnego wcześniejszego ustalania, robienia
spotkania ustala niepisane zasady. Hipokryzja przede wszystkim. Niby pomagają,
ale jakoś niemrawo, jakby od niechcenia i dla zaspokojenia raczej swoich
potrzeb, a nie faktycznie potrzebującej. Jeszcze gorsza jest hipokryzja
urzędników udających, że nie wiedzieli, że nie wpłynął wniosek, że zrobili wszystko,
co było w ich gestii.
Hipokryzja szczególnie jest widoczna wśród ludzi pełniących
ważne stanowiska, np. polityków, osób pełniących podziwu godne funkcje
społeczne szczególnie związane z dobroczynnością, np. Wielka Orkiestra
Świątecznej Pomocy Owsiaka, moralizatorów, np. księży, nauczycieli, pedagogów.
Gdy takie same nieprawości jak ci pierwsi popełniają artyści, aktorzy, muzycy
czy po prostu celebryci, to ich czyny budzą nie tyle obrzydzenie co podziw, bo
oni mieli odwagę cywilną, zdobyli się na szczerość. Czy to nie ta sama dobrze
znana hipokryzja?
Wszyscy musimy być hipokrytami. Zmusza nas do tego
cywilizowany, kulturalny świat. Pomyśleć tylko, co by to było, gdyby tak każdy
każdemu szczerze i w dobrej wierze powiedział, co o nim myśli. Jedni nazywają
to polityką, inni dyplomacją, jeszcze inni dobrym wychowaniem lub szacunkiem
dla przełożonych czy rodziców.
Skąd
tak wiele obłudy i co właściwie gorsze: hipokryzja czy jej brak? Ludzie nie są
aniołami. W każdym zakątku świata i w każdym społeczeństwie znajdziemy ludzi,
którzy mają coś do ukrycia. Dawniej, w świecie większej moralności chciałoby
się powiedzieć, istniał większy przymus, żeby swe niegodziwości ukryć,
zakamuflować, dorobić do nich ideologię, a gdy się cała sprawa wydała, była jak
nie kara to przynajmniej wstyd, wykluczenie społeczne. Teraz bycie hipokrytą
może być skutecznym sposobem zdobycia rozgłosu, złapani na gorącym uczynku
zamiast spłonąć ze wstydu i podać się do dymisji zrzucają całą winę na
podsłuchujących, obcinający głowy chrześcijan pokazują kartkę z karykaturą
proroka... Świat wyrównuje swoje rachunki coraz szczerzej, ale czy to lepiej,
że już się nawet udawać niektórym nie chce lub nie opłaca? Parafrazując znaną
myśl Leca, "Czy jeżeli ludożerca je widelcem i nożem, to już postęp"?